Łączna liczba wyświetleń

sobota, 12 listopada 2016

Ortezy


       To kolejne zaskoczenie dla mnie i dla moich rodziców.
Nie spodziewaliśmy się, że kiedykolwiek zaistnieje potrzeba "zaprzyjaźnienia się" z tym zestawem obuwia. Każdy, kto nie ma problemów podobnych do mnie, wkłada skarpetki, buty i idzie. Po prostu idzie. Ja muszę mieć na nogach to, co widać na zdjęciu. Cztery warstwy,  a dodając do tego taśmy, które są naklejane na nogi... Pięć warstw. Często się denerwuję przed wkładaniem tego "kwartetu". Lato nie jest łatwe do przejścia... Mimo tego, ortezy pomagają nam wszystkim. Ja stopniowo robię coraz więcej samodzielnych kroków. Jestem w stanie zrobić ich kilkadziesiąt. Rodzicom łatwiej mnie prowadzić. Wystarczy, że mam w dłoni palec mamy albo taty i... idę. Co jakiś czas trzeba wymieniać ten zestaw. Ile lat trzeba będzie być za pan brat z tym sprzętem? Kto wie? Może kilkanaście? Trzeba być dzielnym- wszystkie dzieci, które mają zdrowotny problem, muszą na każdym kroku dawać z siebie więcej niż ci, którzy otrzymali "za darmo" zdrowie. Czy to sprawiedliwe? Czasem musi upłynąć wiele lat, aby odpowiedzieć na tak postawione pytanie.


niedziela, 6 listopada 2016

Ku pamięci

W naszym parku znajduje się duży kamień. Kiedy mam okazję, to jadę do niego z rodzicami i pytam po raz kolejny, co to za kamień. Wiem, że tu spadł samolot z lotnikami, którzy wracali z Pikniku Lotniczego, ale i tak pytam o to tatę lub mamę.

Pasja

U taty w pracy jest ciekawe miejsce- to najprawdziwsza pracownia ceramiczna. To pierwsza moja wizyta w tak ciekawym miejscu. Żwawo zabrałem się za ten ciekawy materiał i wraz z tatą stworzyliśmy... oczywiście dinozaura. Pomysł był mój, tata go ulepił, a ja... poprawiłem wiertarką. Było bardzo fajnie. Dziękujemy Pani Agato:)

środa, 2 listopada 2016

Piaskownica z widokiem na...

... Wawel! Moim rodzicom zdarza się czasem coś dziwnego. Kiedyś znaleźli wreszcie czas, by udać się do księgarni Czuły Barbarzyńca. Długo szukali i znaleźć nie mogli. Księgarnia po prostu już nie istniała. W Krakowie można pójść na plażę. Była to wspaniała okazja, żeby na koniec lata posiedzieć na najprawdziwszej plaży nad Wisłą. Poszukiwania okazały się bezskuteczne... Plaża była, ale ogrodzona i martwa... Podobno budynek dla plażowiczów szpecił widok na Wawel... W jednym miejscu pod ogrodzeniem wysypywał się piasek. Wraz z rodzicami zasiedliśmy do błogiej zabawy, nie bacząc na zdziwionych turystów. Przejeżdżający obok rowerzysta zatrzymał się i skwitował to słowami- Panie! Czego ja przez te wszystkie lata już tutaj nie widziałem... W jesienną słotę miło przypomnieć sobie ten wspaniały czas.

Zwierzęta i Paw Paweł

Bardzo lubię zwierzęta, ale tak naprawdę dopiero się uczę kontaktu z nimi. Na pewno mnie ciekawią, ale też onieśmielają. Lubię je karmić i obserwować.Opowiem Wam pewne zdarzenie z Zoo. Na pierwszym zdjęciu widać grupę ludzi i chodzącego między nimi pawia. Dałem mu na imię Paweł. Paw Paweł. Jeden z chłopców kopnął go. Paw Paweł odskoczył i obserwował tego chłopca. Kiedy zdarzyła się okazja, szybko do niego podbiegł i uszczypnął. Można to ująć w słowach- kto swój gniew kopaniem wyraża, ten na uszczypnięcie pawia Pawła się naraża.